
lecę, bo tęsknię.
Za zapachem metra.


Za dachami Monmartru,

jego pochyłymi uliczkami

i kolorami.

Za naturalną radością smakowania posiłków

i serów.

Za niesamowitym smakiem lodów z suszonych śliwek, jakie są tylko na wyspie św. Ludwika.

Za wyborem ryb i owoców morza,

za zapachem wszystkich przypraw świata na jednym małym straganie.

Za warzywami ułożonymi w śliczne sterty

i kuszącymi wystawami garmażerii.

Pękami róż na targu.

Za jeszcze kolorowymi, jesiennymi liśćmi.

Za nieprawdopodobnym wyborem tkanin!

Tęsknię za tym wszystkim, ale zaraz wracam, bo tęsknię za domem......

Ślicznie przedstawiona tęsknota;-)
OdpowiedzUsuńhttp://brbaratoja.blog.onet.pl/
Post jedyny i niepowtarzalny ...
OdpowiedzUsuńTego nie można się nauczyć... to trzeba mieć w sobie...
OdpowiedzUsuńPięknie...
Pięknie opisana tęsknota. Tylko ktoś wrażliwy na piękno otaczającego nas świata może tak napisać :-)
OdpowiedzUsuńAch, jaki piękny wpis.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Paryz, gdy tylko mamy okazje to sie tam wybieramy. Na szczescie to tylko 5 godzin samochodem. Znow mnie naszla ochota..
OdpowiedzUsuń