Zima wprowadziła mnie w jakiś taki stan hibernacji i psychicznego odrętwienia. Ze zdumieniem zobaczyłam, że to już dwa miesiace minęły, odkąd pisałam tu ostatni raz! A mimo to zaglądacie do mnie .... Bardzo Wam za to dziękuję!!! Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, świąteczne życzenia a także gorąco witam nowe czytelniczki :)
Bardzo , bardzo już tęsknię za wiosną! Ostatni, tak niezwykle ciepły tydzień, wlał we mnie nadzieję. I chociaż znowu dziś trochę w nocy przymroziło, to jednak w dzień, w słoneczku, jest całkiem ciepło! Dokładnie przyglądam się ziemi w mijanych ogródkach, wypatruję pierwszych odważnych kiełków. Wystawiam policzki do słońca, uzupełniam niedobory światła. Chwytam pierwsze nuty cieplejszych powiewów wiatru, pachnące ziemią i niosące świergot ożywionych wróbelków i sikorek. I czekam, czekam...
A na moim kuchennym parapecie wesoło zielenią się młodziutkie słoneczniki, uratowane przez zjedzeniem. Spoglądam na nie i się uśmiecham. Jeśli macie w domu kiełkownicę, teraz jest świetny moment, żeby sobie o niej przypomnieć!
Przyznaję się, że czapeczki z poprzedniego posta nie zrobiłam jeszcze. Nawet nie kupiłam włóczki. Ale podejmę próbę, bo potrzebuję czegoś nowego na te ostatnie zimowe tygodnie.
Tymczasem pokazuję sweterek, który zrobiłam synkowi. Pokazuję z dumą, bo ostatni raz sweter na drutach robiłam chyba z 10 lat temu! Zależało mi na tym, żeby rękawy były dość blisko ciała. Nie znalazłam gotowego wzoru na jego rozmiar, więc powstała jakaś taka kompilacja różnych wzorów i gotowego sweterka, który mierzyłam i robiłam wg jego wymiarów. Było trochę prucia, zwłaszcza przy główkach rękawów, a plisę dekoltu prułam i robiłam dwa razy. Ale wyszło i młody bardzo fajnie się prezentuje. Włóczka jest świetna, mieszanka wełny i akrylu, miękka i lekka. Bardzo dobrze się z niej robiło, piorę w pralce używając programu do prania wełny, szybko schnie.
Pasy z przodu i z tyłu są takie same.
Dekolt jak za pierwszym razem nabrałam na druty i zrobiłam pliskę to się okazało, że głowy się przez to NIE DA przełożyć :D
Widok na główkę rękawa :)
Na tym zdjęciu chyba najlepiej widać kolory. Szaroniebieskie pasy, reszta jest z melanżu tego samego szaroniebieskiego z granatem. Kolory takie 'dżinsowe', bardzo podobają się młodemu.
Myślałam, że będzie w nim chodził do szkoły, ale po pierwszym razie zaciągnął gdzieś nitkę i stwierdziłam, że jednak szkoda tyle pracy.... więc ma na wyjścia z mamusią :)))
Ja również obecnie meczę się (?)ze swetrem. Zazwyczaj robię małe rzeczy, szybkie, a ostatni sweter robiłam chyba więcej niż 10 lat temu.
OdpowiedzUsuńRównież nie mogę doczekać się wiosny. Pozdrawiam ciepło!
U nas też dzisiaj świeciło słonko. Mimo mrozu fajniusio było. Świetny pomysł z tymi słonecznikami. Normalnie zapomniałam o tym, a powinnam gdzieś mieć nasionka rzeżuchy;). Sweterek super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Masz racje - pora przypomniec sobie o kielkach :) Z cala pewnoscia dodadza nam choc namiastke wiosny :) I jeszcze jakas kwitnaca, kolorowa wiosenna roslinka, to tez milo poprawia nastroj ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdezcnie Niedzielko!
Bardzo udany sweterek! Świetny kolor i fason. Niby prosty, ale dopracowany w każdym szczególe :)
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio wróciłam do drutów,ale moje wyroby będą gotowe na następną zimę :(
Pozdrawiam i też czekam na wiosnę!
Niedzielko, ja mam dokładnie to samo - jakiś stan odrętwienia i braku energii i czekam wiosny jak kania dżdżu :) No i kupiłam nasionka rzeżuchy - będę miała chociaż namiastkę wiosny :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSweter podoba mi się bardzo, bardzo! Kolory świetne, no i leży doskonale.
OdpowiedzUsuńNa czapeczkę też się czaję :-)
Jakie równe ściegi! Piękny!
OdpowiedzUsuńPodziwiam!
Zapraszam do siebie po podwójne wyróżnienie, mam nadzieję że je przyjmiesz...wiem...wiem...nie ma lekko ;)
OdpowiedzUsuń