Minęły święta, minęła majówka.... a za oknem tu i ówdzie znowu zima! Mam nadzieję, że to jednak chwilowe!!!
Dziś u mnie było jednak słonecznie, chociaż bardzo, bardzo zimno. Wykorzystałam zachodzące słoneczko do zrobienia kilku zdjęć mojej wielkiej ostatnio fascynacji - cebulom z zielonym :)
Niby takie cebule, ale jakie to piękne! Po prostu nie mogę się nigdy napatrzeć. Uwielbiam je do tego stopnia, że w warzywniaku jakiś czas temu specjalnie z kosza z cebulą wybierałam te z zielonymi już listkami, a pani sprzedająca patrzyła na mnie tak jakoś dziwnie.... A teraz już ich nie brakuje, powybierałam i poukładałam na kuchennym parapecie i gdzie się tylko dało.
W tym roku były pełnoprawną ozdobą na naszym świątecznym stole. No bo czyż nie są symbolem odradzającego się życia wcale nie gorszym od jajka?
Tutaj prezentują się wesoło w moim tegorocznym koszyczku, razem z jajkami, farbowanymi oczywiście w cebulowych łupinkach :)
Wykorzystalam je jeszcze do pokazania Wam kolejnej mojej miłości - lnianych nici. Mąż mi zakupił na próbę szpulkę w Castoramie, bo bardzo byłam ich ciekawa. Postanowiłam poćwiczyć trochę robienie na szydełku, bo kiepska w tym jestem a z pięknej czapeczki ( pokazywanej kiedyś) jeszcze nie zrezygnowałam, oj nie!
Więc zrobiłam kubeczek
i jeszcze serwetkę jakby
a teraz próbuję zrobić kwiatuszki i listki
Najbardziej zadowolona jestem z kubeczków, bo nawet dwa takie powstały. Ale najfajniejsze są te nici. Nie wiem co surowy len ma takiego w sobie... urzeka mnie jego kolor, faktura, zapach... Ja naprawdę co chwila wąchałam tę robótkę :D
Chcę Wam jeszcze pokazać zdjęcie z 3 majowo - zimowej wycieczki. Wybraliśmy się w okolice ruin zamku w Smoleniu. Było ZERO stopni, mgła, wiatr i deszcz a na koniec śnieg. Na szczęście byliśmy odpowiednio ubrani. Ale klimaty były niesamowite!
Piękne, ta szara włóczka jest rewelacyjna, pasuje w sumie do wszytskiego, bardzo klimatyczna:)
OdpowiedzUsuńtzn len, nie włóczka. tez bardzo lubie naturalne materiały
OdpowiedzUsuńwitaj! Ty mieszkasz blisko Smolenia?
OdpowiedzUsuńPięknie się ta szaro-burość prezentuje! Kubeczki urocze.
OdpowiedzUsuńNici z Castoramy, a to świetny pomysł!:)
OdpowiedzUsuńTe lniane nici to właściwie taki lniany sznureczek, bardzo się nadaje do pakowania, związywania czegoś. Ale producent nazwał je 'nici lniane surowe' W Castoramie różne skarby można znaleźć :)
OdpowiedzUsuńPiumo nie mieszkam, ale kocham Jurę. Więc jak tylko się da to każdy moment jest dobry żeby skoczyć i się powłóczyć... A godzinka samochodem to nie jest znowu tak wiele :)
no ubranko wełniane dla cebuli w naszym zimnym klimacie to rewelacja :-)
OdpowiedzUsuńJa mam pomysł z takich nici zrobić dywan, tylko kiedy tego jeszcze nie wiem
Godzinka, faktycznie malutko a widoki niesamowite. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNici lniane mają taki urok! Zrobiłaś prawdziwe cacuszka!
OdpowiedzUsuńJuż też mam lniane nici...wyciagnęłam je z dna jakiegoś pudełka... i wącham co rusz :) To zaraźliwe
OdpowiedzUsuńŚliczne i zdjęcie i kubeczek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhi hi..wyobrażam sobie wszystkie moje cebule odziane w takie kubeczki!!na zimę jak znalazł!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie amelia