Na drzewach coraz mniej liści, poranki mgliste i zimne - czyli jesień w pełni :) A ja zabrałam się wreszcie za szycie. Na pierwszy rzut poszła makatka, zamówiona daaaaaawno temu. Tak dawno, że wstyd nawet wspominać....
Miałam absolutną dowolność wzoru, kolorów, tkanin. Powinno mnie to uskrzydlić ale - zablokowało. Tak to bywa.
Podobnie było z tkaninami. Kupiłam oryginalne tkaniny japońskie. Są absolutnie niesamowite. Miękkie, mięsiste żakardy, w zgaszonej ( takiej właśnie późnojesiennej) kolorystyce. No i jakoś miałam problemy z ich 'ciachnięciem'. Hmmm, no cóż, ich cena też nie pomagała.
No dobrze, mam to już za sobą!
Materiały pociachane i się zszywają :)
660 kawałeczków a to tylko makatka! Jak pozszywam, zdam kolejny raport z placu boju :)
Kurczę, podziwiam :) Chociaż marzy mi się, że kiedyś już w moim własnym mieszkanku sama będę mogła sobie szyć :) A na razie nie mogę się doczekać efektów Twojej pracy :)
OdpowiedzUsuńOMG 660 kawałków!!!
OdpowiedzUsuńTaaaa. Jak same się pociachały i same się zszywają to co Ty będziesz robić z wolnym czasem Niedzielko!!!!
OdpowiedzUsuńWOwwww ! Dla mnie to jakaś niewyobrażalna, syzyfowa praca :) Brawo- czekam na efekty końcowe :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam cierpliwość
OdpowiedzUsuńbardzo jestem ciekawa co za makatka z takich materiałów wyjdzie. trzymam kciuki Dominiko.
OdpowiedzUsuńO rety!!! jestem strasznie ciekawa jaki będzie efekt końcowy. Proszę nie zapomnij pokazać tej makatki!!!!!
OdpowiedzUsuńJak już ją w końcu uszyję to nie ma obaw - pokażę! :)))
OdpowiedzUsuń