Na prośbę koleżanki uszyłam dwa śliniaczki. Z miękkiej, miłej frotki i wesołych kolorowych tkanin.
Dla małej panienki w kropeczki i wisienki:
Natomiast małemu chłopczykowi przy kaszce będzie towarzyszył żaglowiec na pełnym morzu:
Mam nadzieję, że obejdzie się bez grymaszenia :)
Świetne, sama bym z chęcią taki nosiła. (((: Ten ze statkiem - pomysł wykorzystania materiału w rybki, jest rewelacyjny. (((:
OdpowiedzUsuńBajka !!!
OdpowiedzUsuńO nie, nie, nie grymaszenia przy tych śliniaczkach napewno nie będzie !
Pozdrawiam
Ten żaglowiec, to nadruk na tkaninie?
OdpowiedzUsuńŚliczne te śliniaczki, ale co do grymaszenia, to ja bym taka pewna nie była :-)
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńExtra-superowe! Ach te wisienki!!!
OdpowiedzUsuńśliczności...
OdpowiedzUsuńNiedzielko Twoje pomysły i wykonanie (!) - to dla mnie powód do nieustannych zachwytów.
:)))
OdpowiedzUsuńŻaglowiec to haft maszynowy. Był to fragment śpioszków frotowych niemowlęcych, które dostałam kiedyś do wykorzystania jako materiał. No i po paru latach uwolniony odpłynął na głębokie wody :D
No piękne!!!
OdpowiedzUsuńNiedzielko jestes moja mistrzynią...ja chcę na lekcje do Ciebie!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMacałam te śliniaczki :)Milusie są strasznie. Nawet widziałam jak powstawały :) Kasiu Ino Ino, powinnaś poznać na jednym kawalątek swojej szmatki.
OdpowiedzUsuń